Zwiedzałem nową okolice.
-Jak jest tu pięknie! - powiedziałem do siebie.
Gdy już wszystko zwiedziłem uznałem że najpiękniej jest nad wodospadem.
Zobaczyłem zwiędłą roślinkę.
Popatrzyłem na nią i ożywiłem ją swoimi mocami.
Kwiat wyrósł na piękną czerwoną róże.
Poszedłem przez siebie i znalazłem się w ciemnej jaskini.
Wgłębiłem się i zobaczyłem złoty medalion.
Założyłem go na szyi.
Rozejrzałem się czy w pobliżu nie ma jeszcze jednego.
Niestety nic się nie świeciło więc wyszedłem do jasnego miejsca by pooglądać medalion.
Pisało na nim "Król natury" .
Pomyślałem że pewnie jakiś król natury to nosił.
Poszedłem do Shantine i powiedziałem
- Shantine, wiesz może do kogo może to należeć? - spytałem się i pokazałem medalion.
- Pewnie do jakiegoś boga natury. Gdzie do znalazłeś?- powiedziała
- W jakiejś jaskini.
- Gdzieś poza teren stada?-spytała
- Nie tu!
- Nigdzie nie widziałam na tym terenie jaskiń? Zaprowadzisz mnie tam?- powiedziała z uśmiechem
- Jasne! Choć za mną! - I pobiegliśmy w stronę jaskini.
Gdy już dotarliśmy na miejsce, bardzo się zdziwiłem.
- Tu przed chwilą była jaskinia-krzyknąłem
- Może to nie te miejsce?
- To te jestem pewien! - powiedziałem
- Ja już muszę iść- i pobiegła w stronę stada
Odwróciłem się a ziemia zaczęła drżeć.
Zobaczyłem jaskinię.
(Shantine, dokończysz?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz