wtorek, 4 grudnia 2012

Pożegnalne opowiadanie od Luny

Wszyscy w stadzie byli bardzo mili, ale... brakowało mi tu czegoś. Prawda; mam tu dobrą posadę i jest tu bezpiecznie, ale co mam zrobić? Instynkt zawsze mną kierował nawet bardziej niż inne konie. Stwierdziłam, że muszę o tym poinformować Shantine, ale jednocześnie odejść z klasą. Pobiegłam jej poszukać. Moje poszukiwania nie trwały długo. Shantine stała i rozmawiała z Silverem. Coś mi się wydaje, że mu się podoba. Podeszłam spokojnie do niej i zagadałam:
-Mam do Ciebie słówko.
Shantine szybko skinęła Silverowi, aby się trochę odsunął.
-Wiesz Shantine, muszę odejść. Coś mnie ciągnie z powrotem do puszczy! Tam się czuję dobrze.
Kątem oka zauważyłam jak Silver odbiega. Shantine przez długo milczała, a potem odpowiedziała:
-Jeśli musisz... nikt Cię nie zatrzymuje, ale wiesz... jak Ci się zbierze na powroty, to nie martw się, będziemy czekać.- i uśmiechnęła się.
Od razu mi ulżyło. Zamieniłam się w tygrysa. Nagle na polanę wbiegł Silver i Ahri.
 -Żegnajcie!-krzyknęłam, ale oni pewnie nie zrozumieli; przecież to inny język. Odwróciłam się i ruszyłam. Świat witał mnie z otwartymi ramionami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz