Od Silvera
Biegałem sobie po lesie. Całkiem ładnym lesie. NIe szukałem stada. Zbyt wiele szkód wyrządziło mi moje poprzednie. Nagle usłyszałem rżenie. Wesołe rżenie. Poszedłem w jego kierunku. Na polanie bawiły się 3 klacze. Nie ukrywałem się bo niby po co ?
-Cześć ! Co robicie ?-zapytałem PRZYJAŹNIE a one się na mnie rzuciły ! No co za chamstwo w tym świecie.
-Kim jesteś ?!- powiedziała chyba ich przywódczynia.
-Ja? Ja tylko sobie łażę po świecie i szukam czegoś.
-A niby czego ?
Ciężkie pytanie.
-Nie wiem. Przygód !
-To może dołączysz do naszego stada ?-zapytała biała, arabska klacz.
-Eee...raczej mi nie pozwolicie.-głupio się uśmiechnąłem.
-Nowych członków nigdy za dużo.-odparła ta Przywódczyni.-Jestem Shantine. A ty ?
-Silver.
Shantine przedstawiła mi każdą po kolei.
-Miłe towarzystwo....-pomyślałem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz